Info

Suma podjazdów to 176459 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2020, Luty1 - 0
- 2016, Sierpień8 - 3
- 2016, Lipiec6 - 4
- 2016, Czerwiec1 - 3
- 2016, Maj2 - 5
- 2016, Kwiecień4 - 4
- 2016, Marzec3 - 14
- 2015, Grudzień3 - 5
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Wrzesień4 - 1
- 2015, Sierpień7 - 4
- 2015, Lipiec10 - 5
- 2015, Czerwiec1 - 2
- 2015, Maj2 - 3
- 2015, Kwiecień5 - 9
- 2015, Marzec2 - 3
- 2015, Luty2 - 0
- 2014, Wrzesień3 - 4
- 2014, Sierpień7 - 10
- 2014, Lipiec8 - 4
- 2014, Czerwiec1 - 4
- 2014, Maj7 - 18
- 2014, Kwiecień5 - 15
- 2014, Marzec4 - 13
- 2014, Luty5 - 20
- 2014, Styczeń1 - 4
- 2013, Grudzień1 - 1
- 2013, Wrzesień2 - 9
- 2013, Sierpień7 - 53
- 2013, Lipiec7 - 34
- 2013, Czerwiec6 - 24
- 2013, Maj9 - 9
- 2013, Kwiecień8 - 23
- 2013, Marzec3 - 6
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień5 - 9
- 2012, Lipiec6 - 8
- 2012, Czerwiec7 - 7
- 2012, Maj8 - 3
- 2011, Listopad3 - 3
- 2011, Październik2 - 2
- 2011, Wrzesień8 - 4
- 2011, Sierpień14 - 14
- 2011, Lipiec10 - 1
- 2011, Czerwiec9 - 0
- 2011, Maj11 - 2
- 2011, Kwiecień8 - 2
- 2011, Marzec6 - 0
- 2011, Luty2 - 0
- DST 7.60km
- Teren 1.00km
- Czas 00:20
- VAVG 22.80km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 21.0°C
- Podjazdy 110m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Maków + Bonus: Babia Góra
Środa, 14 sierpnia 2013 · dodano: 15.08.2013 | Komentarze 3
Ostatnio kiepsko z czasem wolnym. Do tego umówiłem się na 18:00 z koleżanką jeszcze z liceum, że podrzuce jej książke, więc pojechałem rowerem. Zeszło mi prawie godzine, bo fajnie się rozmawiało, ale musiałem się śpieszyć bo miałem jeszcze dużo pracy :/. Przez to skończyłem prace dopiero o 22:10, od 8 rano :/.
I tu pora na ten tytułowy Bonus:
Znajomy wspominiał mi w poniedziałek że wybiera się na wschód Słońca na Babią Górę wraz z dziewczyna, którą tez bardzo dobrze znam. Tylko tyle że on chciał wyjśc o 18. więc mu odmówiłem, nie miałem możliwości :/.
Nie dawało mi spokoju, że stracę taki wypad, więc obserwowałem pogodę przez cały wieczór i postanowiłem iść, wkońcu jutro wolne :).Ok 21 w przerwie dzwonie do Łukasza czy może ma ochotę isć? Na szczęscie miał ochotę.
Umawiamy się o 23:30 w Makowie. Szybko się spakowałem, i idę. Na Krowiarkach jesteśmy dokładnie o północy. Niebo czyste, przejrzyste, widać bardzo dobrze mnóstwo spadających gwiazd. Zanim się zebraliśmy przyjechała grupka z 20-25 osób, pewnie też na wschód bo plecaki, kijki, itp, więc żeby nie iść taką grupą zwijamy się szybko w kierunku szczytu. Nie lubię iśc bandą.
Czas podejścia mamy całkiem dobry, na Sokolicy po 28 minutach (szlak 60 min) a na szczycie po 85 minutach (szlak 150 min). Na szczycie jesteśmy o 1:30. Ludzi trochę jest, może z 20 osób? Całą drogę od Krowiarek do szczytut pokonaliśmy w samotności, nie mijając nikogo. Tylko słychać było cos w krzakach, ale niedużego :). Znajdujemy kolege z koleżanką i tak czekamy do świtu. W międzyczasie, im bliżej switu tym większe tłumy naciągają. Cieszyłem się że mogliśmy iśc w samotności a nie bandą. Gdy zbliżała się już odpowiednia pora na szczycie było napewno ponad 100 osób. Istny tłum, znalazłem nawet jeszcze jedną koleżanke z liceum, też się wybrała, nawet nie wiedzialem że pójdzie, fajnie tak się spotkać niespodziewanie :).
4h oczekiwania przeleciały dośc szybko. Pogoda była dobra, tzn widoczność świetna, mnóstwo spadających meteorów rozbłyskało na niebie. Wiatr momentami dość mocny, ale przynajmniej bez deszczu.
Gdy słońce już zaczeło się wyłaniać, wszyscy się zlecieli, było duzo ludzi, każdy sie przepychał, jednak wybrałem miejsce stojąc wyżej, i widziałem sporo. W międzycasie próbowałem strzelić fotke, ale porywy wiatru trochę przeszkadzaly. Coś mam, ale niestety podczas wschodu pojawiła sie mgła :/. I tak się opłacało iść.
Po wschodzie jeszcze pare minut na szczycie, potem zejście do schroniska przez przełęcz Brone i szlakiem pod Babią Górą na Krowiarki.
Wycieczka udana. To był mój 4 wschod słońca na Babiej Górze (ogólnie Babia zdobyta 36 raz :)), nie był najładniejszy, ale z pewnością najcieplejszy. Towarzystwo spoko, trochę za wolno później, ale po co się śpieszyć, skoro 9 rano a ja już Babią dzisiaj mam zaliczoną :) Potem tylko odsypianie od 10 do 16, czyszczenie całkowite roweru po piątkowym kręceniu, jeszcze zmienie klocki i będzie gotowy.
Dzisiaj bez rowerka, ale nie narzekam :P
Widoki na żywo zdecydowanie lepsze niż na fotkach. I brak fotek z nocy, a też było super.
Zdjęcia
Zdjęcia
- DST 240.10km
- Czas 09:31
- VAVG 25.23km/h
- VMAX 67.00km/h
- Temperatura 30.0°C
- Podjazdy 2600m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
A miało być tak pięknie....
Piątek, 9 sierpnia 2013 · dodano: 09.08.2013 | Komentarze 26
To był długi dzień, ale od początku.
Łukasz zaproponował mi dwusetke, bo sam chciał wkońcu przekroczyć tą magiczną bariere. Wolne miałem mieć wczoraj, jednak udało się przełożyć na dzisiaj.
Wstałem 5:40, szybka zbiórka i o 6 jestem w Makowie i jedziemy w trase.
Trasa mało skomplikowana. Białka, Skawica, Zawoja, Krowiarki. Tempo wolne od samego początku (na szczęscie nie z mojej winy :) )
Dalej zjazd do Jabłonki, Ciągnąca się wiecznośc prosta do Czarnego Dunajca, gdzie wyjątkowo dużo ciężarowek i tirów, i co ciekawe, wszystkie białe. Od Czarnego Dunajca do Kościeliska minimalnie, ale ciągle w górę, tu Łukasz zaczął odstawać jeszcze bardziej, ale czekałem, bo to wkońcu jego dzień i jego trasa :)
Zjazd do Zakopca, i zgodnie z planem kierujemy się pod skocznie. Duża Krokiew wieje nudą, za to na małej szkolą się młodziki z rumunii, ale było tez słychać polskie głosy.
Po przerwie ja jestem świeży, a Łukasz dostał skurczy, i mówi że idzie na pociag :/. Noga nie przestaje go boleć więc zaprowadziłem go na dworzec, czekamy 15 minut w kolejce po bliet dla niego. Kazał mi jechać ale jeszcze zostałem, i stwierdził że spróbuje jechać dalej. Co ciekawe, pod Kościelisko z Zakopanego jedzie dobrym tempem, później po ochłodzeniu się (bo temp bardzo wysoka, z 30 st) w potokach przy Dolinie Kościeliskiej i Dolinie Chochołowskiej jedzie się znacznie lepiej i mamy dobre tempo. Do Czarnego Dunajca ja kręce ok 30 km/h, on troche wolniej.
Przed Czarnym Dunajcem łapią nas pierwsze krople deszczu, który ciągnie się do końca wycieczki. Prosta do Jabłonki z wiatrem z boku, ale idzie gładko, aż dziwne. Zubrzyca to już coraz większe opady, i coraz dłuzsze okresy czekania.
Prawdziwy deszcz łapie nas na podjeździe pod Krowiarki. Leje całkiem porządnie, mnie oczywiście przemoczyło, a farciarz miał pelerynke. Asekuracyjny zjazd do Zawoi, dalej Do Makowa, gdzie stwierdzam że mam dopiero lekko ponad 190 km i jestem w pełni sił :)
Jade więc z nim dalej, na pagórku w Makowie oglądam się w tył, widzę 4 kolarzy teamu LKT Team Brandenburg, mówili po niemiecku, Żegnam się z Łukaszem, i w bardzo mocnej ekipie jadę aż do Tarnawy Dolnej. Każdy z kolarzy na pięknych, drogich maszynach, z wysokim stożkiem, pomiarami mocy itp, widać że PRO.
Odcinek od pagórka do Tarnawy z prędkością 45-50 km/h cały czas. PRO zatrzymują się przy początku zbiornika, ja jade dalej na Śleszowice. Wchodzę do sklepu, akurat przyjechali, więc włączam się za nimi znowu, ale mi uciekają zachwilę, Po chwili pojawiają się kolejni, i kolejni, a to przez jutrzejszy wyścig w Suchej Beskidzkiej. Maszyny mają super, S-worksy, Cannondale, Fondriesty, miło popatrzeć :)
Wtaczam się na ponad 500 m.n.p.m. zjeżdzam do Kukowa, i już szybko do domu przez Suchą i Maków. Wuchej jeszcze grupka 12-15 kolarzy różnych ekip
W domu po 18, po 12 godzinach wycieczki, z czego tylko 9:31 jazdy
Ogólnie wypad średni. Miało być tak pięknie, słonecznie, a przez ponad 110 km jechałem w deszczu. Przy okazji poprawiłem swój rekord, a myślałem że po tripie z Wisłą tego nie zrobie prędko :) Łukasz też poprawił, na 212 :)
Z bolących części, to trochę obręcze barkowe, a tak to tylko dupa. nogi ok.
Przez deszcz wypite stosunkowo mało, 1,5l wody i 3l pepsi.
Zdjęcia kiepskiej jakości. Pierwsze to widok po przebudzeniu się, reszta to już z trasy, pokolei.
Zdjęcia
Zdjęcia
- DST 51.30km
- Czas 02:48
- VAVG 18.32km/h
- VMAX 59.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 410m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Taka noga że aż szprychy pękają xD
Niedziela, 4 sierpnia 2013 · dodano: 04.08.2013 | Komentarze 8
Wróciłem do żywych. po ostatnim zatruciu, praktycznie tydzioen wyjęty z życiorysu ale już jest dobrze.
Wyjechałem późno, po 17, żeby nie jechać w tym upale. Jechało się świetnie, naprawdę noga podawała aż miło, myślałem że po takiej przerwie będe przymulał, a tu cały czas blisko rekordu było. Od ronda w zawoi do wyciągu zwolniłem, trochę wolniej niż zwykle, bo upał jeszcze dokuczał :/.
Jazda w dół-bajka. Przyjemnie się jechało, prędkość dość duża, więc ciepło oddawało się dobrze z wiatrem. Zjazd był szybki, aż do Białki.
Ok 500 metrów przed skrzyżowaniem z DK 28 na zupełnie prostym odcinku drogi, bez dziur, studzienek itp, jadąc ok 53-54 km/h coś strzeliło, głośno, mocno. Szybkie awaryjne hamowanie, oglądam rower...... cały.
Wszystko jest, rama cała, opony ok, ruszyłem nim dwa metry do przodu, i słyszę metaliczny dźwięk. Szprycha upadła. Jakimś cudem udało mi się urwać szprychę na prostej, równej, gładkiej drodze :/. Po tym incydencie, koło zaczeło bić na boki, dość dużo, więc żeby nie męczyc obręczy postanawiam się przejść :D.
Kupiłem lody w sklepie i 6 km do domu pokonałem w butach SPD. Mógłbym zadzwonić po "wóz serwisowy", pewnie tata albo brat by mnie ściągli, ale czasami można się przejść.
Jutro podrzuce koła do "serwismena" i będzie naprawa tylnego kółka, i przy okazji zobaczymy czy w przednim też to nie grozi. Może zbyt mocny naciąg? nie wiem, w kupionej używanej szosie nie poprawiałem, bo kręciły się idealnie, i przez ponad 2000 km nie biły nawet o mm, ba, nawet gumy na nich nie złapałem :D.
Ktoś kto się zna w temacie, po takim czyms obręcz będzie dobra? mam nadzieje że tak. i tak wogóle to jaki może być koszt takiej naprawy? potrzeba nowej spzrychy + mozolna praca wycentrować od nowa, o ile obręcz się nada do tego :/.
A tak się dzisiaj super kręciło....... noga tak podawała....... tak chciało sie jechać :/
- DST 38.00km
- Czas 01:40
- VAVG 22.80km/h
- VMAX 43.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Podjazdy 460m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Przysłop, Zawoja
Środa, 24 lipca 2013 · dodano: 24.07.2013 | Komentarze 2
Dzisiaj bardzo mało pracy, od obiadu juz całkiem wolne, ale jakoś chty wogóle na rower nie było. Na nic ochoty nie było. Taki dziwny, senny dzień.
Przed 17 zebrałem się i postanowiłem jechać do Zawoi na kebaba. Jednak inaczej niż zwykle. Przez Grzechynie, na Przysłop, i dopiero zjazd do Zawoi. Droga na Przysłop ciężka, w słońcu, długi podjazd, duszno, ale jakoś dałem rady. Kawałek przeprowadziłem rower, ze względu na nawierzchnie, a dokłądniej to jej brak. Pokręciłem się trochę po Zawoi, zjadłem pierwszego kebaba od pół roku chyba, i zjechałem do domu. W Makowie chcą ominąć pielgrzymkę do Częstochowy, przejechałem przez Dworzec PKP, i już wiem jak to jest na Paryż-Roubaix :)
Trochę fotek, bo chciałem przetestować telefon. Ostatnimi czasy strasznie mi zamulał, a po usunięciu zbędnych rzeczy śmiga aż miło :) klasyczna nokia, musi działać!
Zdjęcia
- DST 231.20km
- Czas 09:24
- VAVG 24.60km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 26.0°C
- Podjazdy 2200m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Wisła-mały rekordzik
Niedziela, 21 lipca 2013 · dodano: 21.07.2013 | Komentarze 13
Zacznę od tego, że ta trasa miała mieć miejsce wczoraj, ale tak wyszło, że była dopiero dzisiaj.
Budzik na 6 rano. wstać się nie chce, ale wolna niedziela to spać nie wypada cały dzień, więc jade!
O 6:20 wyruszyłem w droge. Najpierw Maków, Sucha, Stryszawa, było mega zimno, tylko 6*C a ja w krótkim rękawku. W Lachowicach zaczeło robić się już cieplej, przyjemniej. Podjazd przez LAchoiwce poszedł gładko, jak zwykle, bez zatrzymania, i dalej długi zjazd przez Przyborów do Jeleśni. Na zjeździe nie szalałem, bo wiedziałem co przedemną :(
Z Jeleśni do Żywca droga super, ciągle lekko w dół, poszło sprawnie. Przez Żywiec przejeżdzam zaraz po 8:00. ruch znikomy. Odbijam na Leśną, później Lipową, i kieruje się na rondo w Buczkowicach.
W Szczyrku uzupełniam płyny, zjadam 2 batoniki i ruszam w górę. Podjazd poszedł średnio. Czas wyjazdu od wyciagu na szczyt 22 min + 4 postoje po 0,5-1 min na picie i wzięcie oddechu. Udało się wyprzedzić jednego kolarza. Na szczycie pare kolarzy, dużo osób, wsumie to tłok, więc się zmywam. Zjazd do Wisły- bajka. Dalej przejeżdam obok skoczni, bez zatrzymania, bo w planach jest postój przy niej w drodze powrotnej. Zjeżdzam niżej, aż do ronda, skręcam w lewo i kieruję się na Istebną. 4km przed Kubalonką włączają się jakieś 300 metrów przedemną 2 osoby, które doganiam, i wspolnie z nimi (discovery team :)) szybkim tempem wjeżdzam na Kubalonke, po drodze mijając jednego bikera. Na Kubalonce jestem ok 11:10. odbijam zgodnie z planem na Zameczek Prezydenta( nie zrobił na mnie takiego wrażenia na żywo jak go większosć postrzega), zjeżdzam ostro w dół, robie jedną fotke, i zmywam się pod skocznie.
Pod skocznią przebywam, moze jakieś 8-10 min. i jade atakować Salmopol drugi raz dzisiaj :)
Ochłodziłem się w międzyczasie w rzece. Ten podjazd poszedł mi zdecydowanie najgorzej, wlaściwego podjazdu jest może 5,5 km, a robię to na 7-8 razy, bo ciepło strasznie dokucza, wkońcu jest ok 12:00 czyli najgorszy upał :/
Na Salmopolu ruch już mniejszy, znowu cykam fotki pamiątkowe, i odżywam na zjeździe. W Szczyrku szukam czegokoliwek do jedzenia, udaje się znaleźć zapiekanki na "rynku". Czekam na jedną zapiekanke chyba z 15 min, a potem podają mi coś tak małego.... ale przynajmniej była dobra :P. Konsumując zapiekane postanawiam że jade prosto na zapore w Tresnej, i poźniej już prosto do domu.
Pierwsza część planu się powiodła, przez Łodygowice i Zarzecze dojechałem na zapore, ludzi multum, wszędzie. Dzwonie do domu, powedzieć ze będe do 2h, jednak rodzice mówią mi że poszli do doliny Chochołowskiej, więc zmienam plany :)
Wzdłuż jeziora międzybrodzkiego na Zapore w Porąbce, Dalej Porąbka, Czaniec. Później już tylko Andrychów, gdzie liczyłem na jakąś zapiekanke, ale nie widziałem nic ciekawego:/.
Do Wadowic krajówką, szybko, między 30-40 km/h cały czas. W Wadowicach jakieś wydarzenie, masa ludzi, nie idzie przejechać. więc znowu się ulatniam. Na wyjeździe z Wadowic kupuje 3 banany, ktore konsumuję 100 metrów dalej i ruszam prosto do domu. Podjazd pod zapore trochę pomęczył (dupa zaczeła odczuwać twarde siodełko :P). Dalej już lepiej. W Suchej pokręciłem po lokalnych drogach, żeby nabić dodatkowe pare km, żeby stykło do rekordu i wróciłem przez Maków do domu.
CZas brutto: 11:18
Ogólnie było super, bardzo ciekawa trasa, dość dużo podjazdów. Pogoda bardzo dobra, może tylko za ciepło.
Wycieczke najbardziej odczuwa tyłek, a tak to nic pozatym mi nie jest :) Nogi nie bolą, ręce nie odpadają, kark tylko trochę się przypiekł :) Rekord lekko poprawiony, więc się ciesze :)
Parę fotek z dzisiejszej trasy:
Zdjęcia
Zdjęcia
- DST 85.30km
- Czas 03:24
- VAVG 25.09km/h
- VMAX 76.60km/h
- Temperatura 24.0°C
- Podjazdy 1100m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Zubrzycka, Krowiarki, Przysłop
Wtorek, 16 lipca 2013 · dodano: 16.07.2013 | Komentarze 2
Taki wypad z cyklu nieplanowanych.
Wolne od 15:10, wczoraj pracowałem dłużej, dzisiaj od rana, więc jak tylko skończyłem to co miałem, szybko dałem znać Łukaszowi, że mam czas.
Już w kwietniu mieliśmy w planach tą trase, tzn on chciał ją przejechać po raz pierwszy, ja już któryś z kolei. Zbiórka 15:40 w Makowie i jazda. Maków-->białka-->juszczyn-->osielec-->bystra-->sidzina. na tym odcinku nuda, schodki zaczęły się dalej. Powolny przejazd przez przełęcz, miejscami Łukasz musiał podprowadzać :) ale przynajmniej było śmiesznie. SZybki zjazd do Zubrzycy, gdzie wykręciłem dość dobry Vmax. 76,6 km/h. Kolejny podjazd na Krowiarki, zjazd w chłodzie i tak na koniec namówiłem Łukasza na ostatni podjazd, Przysłop. mieliśmy jechać prosto przez Białke, ale dobrze że się skusiliśmy na podjazd. Poszedł dość gładko, dalej fajny zjazd, i juz tylko Stryszawa, Sucha, rozstanie z Łukaszem, i powrot do domu.
Dzień udany, wycieczka też, z bardzo dobrą pogodą do jazdy.
Jutro niestety przed 7:00 mają sąsiadce przywieźć węgiel, i zostałem "wynajęty" żeby wrzucić 3 tony "czarnego złota", przez okno które znajduje się na wysokości mojej głowy :D. (pierwszy raz w życiu pobawię się węglem :P) A dalsza częśc dnia to praca z deskami. może skończe przed 20 :D, więc nie pojeżdżę:/ Żyć nie umierać :)
- DST 125.20km
- Czas 04:54
- VAVG 25.55km/h
- VMAX 62.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Tyniec
Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 2
Pomysł na trasę powstał tydzień temu, skoro Kuba, Dominik i Paweł uderzyli w Kraków, to czemu ja bym miał nie uderzyć :)
Chcąc uniknąć zgiełku miasta, którego nie lubię, wykreśliłem trase z domu, przez Zembrzyce, dalej przez Palcze do Kalwarii Zebrzydowskiej, Z Kalwarii droga krajową 953 do Skawiny, a ze Skawiny to już rzut beretem do Tyńca. Powrót tą samą drogą.
Start późno, bardzo późno, bo dopiero ok 13:40. Na 14 byłem umowiony w Zembrzycach z Łukaszem, i dalej już wspólne kręcenie. Trasa do Kalwarii zleciała szybko, dobrze nam znana. Później już zupełnie nowość. Spodziewałem się trasy praktycznie płaskiej, a tu niespodzianka, droga wiła się ciągle w górę i w dół, w niektórych miejscach z ostrymi zjazdami/podjazdami, ostrymi, ale niezbyt długimi. I tak w sumie po tych "hopkach" do Skawiny. Ze Skawiny już bardizej płasko do Tyńca. W Tyńcu podjechaliśmy pod klasztor Benedyktynów, co było celem wycieczki, spędziliśmy tam moze 5 min, i z racji tłumu ludzie wracaliśmy do domu, tą samą drogą. Dzisiaj bez niespodzianek, trasa dobra, z małych ruchem,, hopkami, ładnymi widokami, wszystko ok, tylko wiatr dzisiaj mocno przeszkadzał w jeździe. W domu o 19:15. Wypad udany, dużo rozmów, oby do nastepnego.
Zdjęcia, jak zwykle kiepskie :)
Zdjęcia
- DST 151.40km
- Czas 05:40
- VAVG 26.72km/h
- VMAX 65.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 1200m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Bez celu :) i nieświadome 150 km
Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 4
Może nie dokońca bez celu. Cel był, Przegibek, przynajmniej z jednej strony, ale już przed Suchą licznik po ponad 2 tygodniach sprawności odmówił posłuszeństwa i przestał działać. Skoro licznik nie działa, to zrezygnowałem z podjazdu, bo ani nie wiedziałbym czasu ile mi to zeszło, ani prędkości podjazdu, a akurat ten podjazd chciałem zmierzyć. Z suchej trasa bez komplikacji,Stryszawa, Kuków, Las, Kocoń dalej przez Ślemień i Gilowice na zapore w Tresnej. Praktycznie caly czas pod wiatr, ale nie jakiś mega silny więc szło ok. Nad zaporą multum ludzi, łódek, rowerków wodnych. Pełno zgiełku więc się zmywam byle dalej. Zapora w Porąbce i odcinek między zaporami podobnie,masa ludzi. Dalej nie wiedząc co z soba zrobić trasa tradycyjnie przez CZaniec, gdzie wkońcu zrobili fajny asfalt do Andrychowa. Jazda bez szału, ale nie tak źle. Z Andrychowa także jak zwykle powielam trase na Wieprz, jednak w międzyczasie postanawaim podskoczyć do Zatora. Lubię ten kawałek drogi, i dobrze mi się jechało. Z Zatora już kierunek dom, ale najpierw Wadowice, w których zrobiłem krótki postój, chciałem wyrwać Łukasza z Zembrzyc żeby jechał mi naprzeciw, a potem wspólnie pokręcimy, jednak nie chciał :/. Więc samotnie podjechałem na Zapore w Świnnej, i w obawie że mnie zleje przyśpieszyłem nieco aż do Tarnawy Dolnej. Na szczęscie sie rozjaśniło, więc odbiłem jeszcze na Śleszowice, Tarnawe Górną, Krzeszów (podjazd mi szedł dośc kiepsko) i zjechałem w Kukowie. Z Kukowa już świetne warunki, temp spadła, więcej chmur więc nie grzało. i wiatr w plecy, tak że Kukow, Stryszawa i Sucha mineły szybko. Z Suchej to już pare minut i byłem w domu.
Trasa powstawała w trakcie jazdy, ale nie żałuje. Fajnie mi się jechało. Start późno bo o 12, w domu o równej 18. czyli równiótkie 6 h brutto. Czas netto wpisany z przybliżeniem, ale raczej nie zawyżam średniej. Vmax też z przybliżeniem, ale myśle że wykonany.
Pełno było dzisiaj niedzielnych kierowców, pełno trąbień itp, ale nie będe opisywał, bo szkoda czasu, i szkoda do tego wracać. Wyjazd udany, zdjęć brak bo telefon mialem prawie rozładowany :/. I tak w nieświadomości zrobiłem dzisiaj 150 km, a mógłbym do tych 200 dokręcić, bo czułem się bardzo dobrze. Cały dystans tylko na porannym śniadaniu, i 2,5 litra napojów gazowanych.
- DST 73.80km
- Czas 02:56
- VAVG 25.16km/h
- VMAX 61.00km/h
- Temperatura 28.0°C
- Podjazdy 800m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Krowiarki, wokół Policy
Środa, 3 lipca 2013 · dodano: 03.07.2013 | Komentarze 4
Niespodziewanie dostałem wolne od 14, z tym że miałem wrócić na 18, ale zawsze to coś.
Planowałem jechać na zapore w Tresnej, ale wiatr i temp mnie zniechęcily, więc pojechałem najpierw w kierunku Jordanowa, ale w Osielcu odbiłem na Bystra żeby zobaczyć już prawie ukończony nowy dom kuzyna, a dalej to już poleciało. Sidzina, przełęcz Zubrzycka i beznadziejny zjazd do Zubrzycy. Zjazd jest super, tylko 3 razy kierowcy włączający się do ruchu wymusili na mnie pierwszeństwo, przez co 3 razy awaryjnie hamowałem, praktycznie do zera bo idiotą się śpieszy :/ Dalej już na Krowiarki, w towarzystwie miliona muszek, cała chmura tego była :) Szczyt przejechany bez zatrzymania, bo te muszki by mnie zjadły. Zjazd do Zawoi, a tam deszcz, poczekalem chwile na przystanku, trochę zelżał, pojechałem dalej, ale asfalt mokry, więc rower i całe ubranie brudne :/.
Trochę zdjęć, bo przez za wysoką temp. jechałem wolno, to fociłem, ale wyszły beznadziejnie :/. Oscypki chyba codziennie w sprzedaży :P
Dąb w Sidzinie, droga na przełęcz Zubrzycką, Szczyt przełęczy przy tablicy. Skansen Zubrzyca, początek podjazdu właściwego. Krowiarki, Widok z serpentyny na Babią
Zdjęcia
- DST 63.94km
- Czas 02:13
- VAVG 28.85km/h
- VMAX 64.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Podjazdy 700m
- Sprzęt Szosa
- Aktywność Jazda na rowerze
Krowiarki, bez mgły :)
Wtorek, 2 lipca 2013 · dodano: 02.07.2013 | Komentarze 7
Krowiarki, goralka, oscypek:)
Dzisiaj był świetny dzień na jazdę, odpowiednia temp, wiatr ucichł, dobra przejrzystość, a ja w pracy :/. Ok 16 juz mnie to zaczeło denerwować, i zrobiłem sobie wolne od 17, nadrobie jutro :)
Chciałem coś pokręcić, i tak jakoś naszło mnie na Krowiarki, znowu :).
Start 17:20. Jechało się dzisiaj wybitnie dobrze. Średnia w Zawoi centrum 29,6, pod wyciągiem już tylko 26,3 km/h. plan był na dzisiaj też taki, aby podjechać całość od domu na szczyt bez zatrzymania. Udawało się to aż do źródełka, gdzie uzupełniłem wode, bo nie chciałem się zatrzymywać na zjeździe. Dojeżdzam na szczyt, licznik pokazuje średnią 22,6, co jest bardzo zadowalające, patrząc na ilość przewyższenia.
Podczas podjazdu dodatkowo postanowiłem, że jeżeli będą oscypki, to sobie kupie, bo nie jadłem chyba z 2 lata. Dojeżdzam na szczyt o 18:41 a tu sprzedaje oscypki ta sama dziewczyna co była tam w niedziele, mówi straszną gwarą góralską. Kupiłem dwa po 3 zł (pamietam czasy gdy były po 1 zł :/), zapytałem czy ona tak codziennie tutaj stoi? "niee, tylko jak jest ładna pogoda". Jak w niedziele była ładna pogoda to ja jestem batmanem :D później zjazd pod wyciąg, gdzie konsumuję kupione oscypki i na luzie zjeżdzam w strone domu. Do Centrum na spokojnie, a potem znowu naszło mnie żeby trochę przyśpieszyć. Łączny czas 2:13, zadawalający, ale bywały lepsze i to na góralu. Gdybym nie odpuscił od szczytu do Centrum to może była by życiowka. W domu o 20. Dzień udany, dobrze się kręciło, świetna pogoda do jazdy, pomimo miliona muszek na Krowiarkach :)
Zdjęcia